Decydujące pierwsze wrażenie…
- 30 marca 2015
- kamila-zawieja
- PORADY
- No Comments
Wystawienie domu na sprzedaż to szereg działań, począwszy od samej decyzji, a na transakcji kończąc. Sprzedający często zastanawia się, co może mieć zasadniczy wpływ na to, ile czasu upłynie od pierwszego do ostatniego etapu zbycia jego nieruchomości, a czym owa nieruchomość może zauroczyć kupującego.
Oczywiście ważna jest cena, standard domu, lokalizacja, sąsiedztwo, ale i… jego bezpośrednie otoczenie.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że także w odniesieniu do obiektu bardzo liczy się owo magiczne „pierwsze wrażenie”. Sprzedający zwykle skupiają się na tym, żeby w domu podczas oględzin było posprzątane, znika codzienny rozgardiasz, a domownicy dokładają wszelkich starań, aby potencjalny kupujący pokochał oglądane wnętrze. I w zwiazku z tym zapominamy o tym, co… przed domem. Niezależnie, czy dotyczy to wielkiego terenu zielonego czy ogródka wielkości chustki do nosa – ten obszar też powinien być bez zarzutu. Trudno wymagać, aby na czas sprzedaży przebudowywać cały teren zielony, a tym bardziej wykładać podwórko nową kostką brukową, jednak czasami wystarczy staranne uporządkowanie przestrzeni pomiędzy furtką a budynkiem.
Co może zrazić klienta, zainteresowanego nieruchomością? Zwykle są to pełne pojemniki na śmieci, spod uchylonego wieka obnażając swej wątpliwej atrakcyjności zawartość, tkwiące przed domem od niepamiętnych czasów doniczki z kwiatami, których okres świetności minął bezpowrotnie… A nade wszystko – wszechobecne składy „przydasi” (zasilane pod hasłem: „zostaw, zostaw, przyda się!”), z których zasobów – jeżeli nie skorzystaliśmy w ciągu ostatniego roku – nie skorzystamy już nigdy. Czasem klient przez przypadek natknie się na rozrzucone w artystycznym nieładzie narzędzia ogrodnicze, a już z pewnością nie zachwycą go liście ścielące się grubym kobiercem u stóp od ubiegłej jesieni…
To wszystko daje wstępną i raczej mało zachęcającą ocenę tego, co kupujący może (choć oczywiście nie musi) zastać w domu. A wtedy na pozytywne pierwsze wrażenie nie ma już co liczyć.
Jak tego uniknąć? A raczej – jak wzmóc atrakcyjność naszej oferty?
Wiadomo, że planując sprzedaż domu, nie planuje się równocześnie remontów i modernizacji, jednak zadbanie o równy chodnik, przycięcie żywopłotu, odświeżenie ogrodzenia, uzupełnienie brakujących płytek na ścianie domu może zdziałać więcej niż można by się było spodziewać. Potencjalny klient chce mieć pewność, że dotychczasowi właściciele poświęcili temu domowi dość serca i wysiłku, żeby on przez kilka następnych miesięcy z przerażeniem nie odnajdywał jego „wad ukrytych”, narażających go na dodatkowe, nieplanowane koszty.
Dobrym pomysłem jest sfotografowanie terenu wokół domu i spojrzenie na wszystkie zakamarki obiektywnym okiem, w odpowiednim czasie dokonując drobnych choćby zabiegów kosmetycznych, poprawiających estetykę domu i jego otoczenia, bo to, co umyka naszej – jako domowników – uwadze, potencjalny klient dostrzeże z cała pewnością niemal natychmiast. Widząc jednak zadbany ogród czy uporządkowany podjazd, z tym większym zaufaniem zechce obejrzeć dom i jego wnętrze.
Wiosna (ale nie tylko ona!) sprzyja porządkom – to idealny czas, żeby zakasać rękawy… i do pracy!
Comments are closed.